"We śnie"
Słyszał żem wtedy głosy myśli, których nie dane mi było spisać, lecz piękne były,
jak najpiękniejszy uśmiech.
I szczęście oplotło jak ogień drzewami,
A z nimi liśćmi.
I nie ma winnych.
Wtem to jeden mały krzew zaproszony, płonął bez dymu,
razem z miastem.
Jednak, co nim powodowało, że ten jeden z całego Rzymu nie spłonął,
a rozrósł się na wszystkie strony świata.
I po dziś dzień rany płomieniami zadane swoim słowem leczy.
Bo liczne jego rozwarstwienia, a mimo to jeden korzeń temu początek daje.
I jemu przyświeca.
Na wieki wieków
Amen.