X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Kot i jego wrogowie cz 5 z ?

Wiersz Miesiąca 0
bajka
2024-11-27 10:50
Jeszcze będą raczej dwa odcinki no chyba ze coś się zmieni
Słońce powoli zbliżało się ku końcowi swojej codziennej wędrówki po niebie. Cisza nadchodzącego wieczoru z zapałem starała się przepędzić ostatnie oznaki dziennej bieganiny. Spojrzała na zachód i czym prędzej ze wstrętem odwróciła głowę. Chmury, które zachłannie okupowały jedną trzecią widnokręgu zapowiadały znowu nocne opady deszczu. Nie kochała wilgoci. Wolała już głód, a nawet pewne dolegliwości, które po jakimś czasie i tak opuszczały jej młode ciało. Rozciągnięta niczym sprężyna na swoim punkcie obserwacyjnym lustrowała wnikliwie podejście od ścieżki. Na chwilę obecną panował błogi spokój. Nawet sowa, która często o tej porze przysiadała na gałęzi starej czereśni, tym razem zdecydowała się by nie wystawiać dzioba ze swojej czatowni. Może trochę z nudy, a może z konieczności młoda kotka pociągłymi ruchami języka zaczęła pielęgnować swoje futro. Pod tarką jego wilgotnej skórki wyczuwała zgrubienia blizn, które na skórze pozostawiły liczne kontakty ze szczurzymi zębami. Na szczęście były to z reguły ugryzienia powierzchniowe, które łatwo dały się wylizać. Uśmiechnęła się zdawkowo wspominając swoje liczne zwycięstwa. Nawet w sytuacji gdy przeciwników było dziesięć razy więcej, potrafiła z zagrożenia wyjść obronną łapą, pozostawiając za sobą liczne ciała napastników. Widziała też jego. Tego którego nieprzychylne spojrzenie sprawiało, iż przez cały czas musiała zachować maksymalną ostrożność. Siedział na murku i przyglądał się jak ośmiu jego podwładnych starało się dopaść do jej gardła. Pozostawiła po sobie pięć sztywniejących ciałek i czmychnęła znacząc drogę swojej ucieczki kropelkami krwi z pogryzionej tylnej łapy. Na pierwszy rzut oka był właściwie całkiem zwyczajny. Nawet wielkość jego w żaden sposób nie wskazywała, że jest kimś znaczącym. Jednak gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, dostrzegła jego inteligencję połączona z nienawiścią. Raz nawet szczury próbowały wedrzeć się do jej gołębnika, jednak z uwagi na to, że mądrze usadowiła się na swojej wysokiej półce i uzbrojoną łapą strząsała je w przepaść niczym dojrzałe gruszki z gałęzi, poniosły dotkliwe straty i nie powtórzyły więcej tego pomysłu. Ostatnimi dniami ich agresja jednak delikatnie zelżała, a nawet jakby uspokoiła się całkowicie. Sprytka przyjęła to jako kulisy manewru przegrupowania sił i w dalszym ciągu nie zmniejszała swojej ostrożności. Tym bardziej, że w jej ciele następowały w piorunującym tempie niesamowite zmiany. Co dzień bardziej wyczuwała gdzieś pod swoim sercem delikatne ruchy. Tak. Była w ciąży. Natura nie czekała na oklaski i pałacowe wnętrza, a gorące uczucie, które nagle owładnęło ją bez reszty sprawiło, że przesiadywała na daszku drewutni przez kila kolejnych nocy. Wiedziała dobrze że każdy kot ma swoje ścieżki i wcześniej czy później jej kocur pojawi się ponownie. Cały teren dookoła zaznaczyła śladami zapachowymi i zamieniła się w nerwową niecierpliwość. Przybył na trzecią noc niczym rycerz w lśniącej zbroi i stał się jej jedynym, który w ekspresowym tempie nauczył ją co to jest miłość. Był rudo-brązowy, silny i czuły. Mówię jedynym, choć to jest stwierdzenie w kocim znaczeniu. Jedynym na trzy dni. Te trzy dni, które z takim rozrzewnieniem wciąż wspomina, gdy w ciszy odpoczywa po nocnych wyprawach. Ale nie ma się czemu dziwić, w końcu koty to nie ludzie. A może na szczęście nie. Zawsze przecież jednej kotce bezpieczniej przychodzić do legowiska z kociakami niż, urządzać tam całe procesje. Natura o swoje dzieci potrafi zadbać.
Wyjrzała raz kolejny na zewnątrz. Nic, cisza i tylko zaczął unosić się delikatny szmer spadających na trawę maleńkich kropel dżdżu.
-Mokro, brrr - pomyślała. -łażenie po wilgotnych krzaczorach dzisiaj chyba sobie daruję. Trzeba będzie udać się do Plamy. Tam zawsze pełna miska stoi na zewnątrz. Pewnie z uwagi na swój stan czuła ciągłe ssanie w dołku. Przez chwilę pożałowała, że nie krząta się gdzieś w pobliżu jakiś napastnik z parszywym ogonem. -Zatem pozostała Plama- stwierdziła stanowczo, -ale nie teraz. Niech się trochę pogoda uspokoi.
Leżała tak jeszcze jakiś czas nasłuchując, może szczurzych kroków, a może czy deszcz przestał w końcu padać. Miała też pewną delikatną obsesję. Co chwila lizała się po brzuchu. Podświadomie czuła że coś tam się dzieje. Coś co było na poły swędzeniem, a na poły nerwowym tikiem. Wyczuwała wyraźnie, że do tej pory jej mikre sutki z każdym dniem zmieniają swoją wielkość. Stawały się powoli okrągłe i dziwnie sterczące.
Około dwudziestej drugiej deszcz przestał w końcu siąpić. Zeszła powoli nasłuchując nerwowo. Jakoś obyło się to bez najmniejszych przeciwności losu, jednak mokra trawa przed gołębnikiem nadrobiła wszystko z nawiązką.
-Jeszcze trzy susy. Jeszcze jeden -liczyła w myślach odległość, dopóki nie znalazła się na wysypanej piaskiem dróżce. Trasę znała właściwie na pamięć, gdyż odwiedzała siostrę dość często. Ona też raz była u niej, ale tylko zajrzała, a potem ruszyły razem na polowanie.
Było dziwnie cicho, jakby deszcz wybił z głowy wszystkim nocne spacery. Jeszcze mostek nad kanałem, cztery lipy, na których świetnie się ostrzy pazury, szpaler tuj pachnących żywicą i w końcu stanęła przy metalowym ogrodzeniu. Dziwne to wszystko, ale nagle dopadło ją jakieś zwierzęce przeczucie, że coś się nagle wydarzy. Coś, co dużo w jej życiu może zmienić.
-Nie, to chyba przez te szczury wszędzie widzę strachy -powiedziała sama sobie w myślach i ruszyła w stronę sterty drewna. Zatrzymała się na chwilę w jej cieniu, gdyż obawa jakoś nie dała się przekonać i siedziała jej w głowie uparcie jak wsza na kołnierzu. Pośród szmerów zachodniego wiatru i płaczliwych skrzypnięć otwartego okna drewutni sąsiadów usłyszała coś jeszcze. Brzmiało to dość dziwnie. Tak jakby szelest tarcia patyka o patyk. Tylko, że nie od strony lip, lecz gdzieś z góry. Obawiając się kolejnego ataku powoli krok za krokiem zaczęła się tyłem wycofywać w stronę ogrodzenia. Już była gotowa dać nura w mrok za domem, gdy nagle usłyszała swoje imię.
-Sprytka, to ty? -ze szczytu sterty opałowego drewna doleciał do niej znajomy głos. Głos który tak kochała i który wrył się głęboko w jej pamięć.
-Mama? Co ty tu robisz?- zawołała i zaczęła wspinać się co sił niczym taternik.
Chwila, która początek swój miała po kilku sekundach dość trudna jest do opisania, gdyż by dokładnie odwzorować wszystkie czułe miauknięcia i otarcia zbrakłoby miejsca na stronie. Finalnie po opadnięciu pierwszych emocji okazało się, że Murka mieszka już tutaj dwa dni.
-Ale dlaczego? -pytała się Sprytka przerażonym głosem.
-Tak być musiało córuś- odparła matka.
-Jak to musiało? Gospodarz ciebie też wywiózł? -pytała z uporem.
-Nie. Sama odeszłam -odparła smutnym głosem.
-Pewnie gospodyni dała ci popalić? - pytała co nieco natarczywie.
-Nie. Poczekaj chwilę. Zaraz ci wszystko opowiem. Zatem słuchaj. Gdy ciebie zabrał gospodarz ja byłam już ponownie w ciąży. Młode urodziły się pod koniec września. Była kolejna piątka. I tak jak u was czworo znalazło swój nowy dom, a jedna została i czekała na zmiłowanie losu. Ona była taka słaba. Teraz jest zimno i mokro. Bałam się że nie przetrzyma bez opieki. Któregoś poranka zabrałam się i poszłam by miejsce zostawić dla niej. Po drodze się rozpytywałam i tak tu trafiłam.
-A gdzie Plama? Czemu ona mnie nie powiadomiła? Będę jej musiała wytłumaczyć co to znaczy siostra -zawołała z wyrzutem.
-Ona chciała ciebie zawołać, ale ja ja prosiłam by nic nie mówiła. Nie chcę być dla nikogo ciężarem. Muszę sama o siebie zadbać -dodała po chwili. -Widzę że to jednak nie ją a ciebie trzeba poważnie ochrzanić -zawołała nagle radośnie. Nie pochwaliłaś się, że zostanę babcią.
-A co to widać? -zapytała odrobinę zawstydzona.
-Przyznam że nie tak bardzo, ale czas szybko leci i ani się obejrzysz będziesz w zębach nosiła piszczące węzełki – powiedziała z uśmiechem na wąsatej mordce. - I oczywiście musisz się do tego odpowiednio przygotować, bo to wyzwanie z gatunku tych najwyższych. Zdecydowanie przygotuj trzy legowiska, tak by były ciepłe i bezpieczne, -dodała z doświadczona miną.
-Mamo, wybacz na chwileczkę, ale moje dzieci zdaje się zdecydowanie rosną i akurat domagają się posiłku. Chyba muszę coś przegryźć- dodała i zeskoczy ze sterty drewna, po czym pośpiesznie ruszyła w stronę miski.
-To teraz Plama utrzymuje dwie darmozjadki – zabrzmiał głos matki.
-Nie wiem ile ich jest ale są bardzo łakome -odparła Sprytka uśmiechając się radośnie.
Po posiłku rozmawiały jeszcze długo. Córka próbowała zabrać matkę do siebie, jednak tak stanowczo zaprotestowała i stwierdziła że ma swoich kłopotów wystarczająco, a przy dzieciach powinna być tylko matka. Ona już ma coś na oku i jakoś sobie poradzi. Rozstały się chwilę przed świtem zapewniając że będą siebie nawzajem odwiedzać. Gdy nasza bohaterka odrobinę ociągając się ruszyła w drogę powrotną jej serduszko, w przeciwieństwie do brzuszka było lekkie i radosne. Jakoś nie w głowie jej było oglądać się przed postawieniem każdego następnego kroku. Jednak nie było to nazbyt roztropne, gdyż oczy nocy nigdy nie zasypiają, a każdy krok i drobinka zapachu znajdą swój nos i ucho.
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
2 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


GabiC<sup>(*)</sup>
GabiC(*)
2024-11-28
Bardzo ciekawy, dobry tekst, ale te szczury...
Pozdrawiam serdecznie Sławku:)


Gminny Poeta
2024-11-28
Obiecuję że w następnych odcinkach będą mieli za swoje. Pozdrawiam z uśmiechem:)))

Krystek
Krystek
2024-11-27
Czytałam z zaciekawieniem i podobaniem.
Ślę moc serdeczności:)


Gminny Poeta
2024-11-28
Dziękuję Krysiu za wytrwałość w czytaniu:)))

Elżbieta
Elżbieta
2024-11-27
Dorwałam się jak łakomczuch do ciasta! W tym odcinku jest mały przeskok szkoda, że wcześniej nie było jaśniejszego sygnału o "kocich miłoskach". Poprzedni odcinek zakończył się na obserwacji...Sprytki, mógł  to być jej wielbiciel, ale też przeklęte szczury, tym bardziej, że ten od nich się zaczyna! Zmieniłabym godzinę 22 na blask,  fazę księżyca, ale to jest tylko drobiazg czepiającej się czytelniczki. Całość ciekawa i bardzo wciągająca, żywy i barwny język dodaje kolorytu całej historii.  Czekam na co dalej!!!
Pozdrawiam serdecznie, Przyjacielu z gwiazdami:)⭐


Elżbieta
2024-11-27
😍

Gminny Poeta
2024-11-27
Nie będę Ci zdradzał swoich pomysłów gdyż potem nie będzie zaskoczenia, ale wiedz że dobrze kombinujesz. Znaczy sie idziesz w dobrym kierunku. Pozdrawiam z uśmiechem:)))))

Elżbieta
2024-11-27
Masz rację, rozciąganie "starych kalesonów" nie ma sensu, a co być powiedział na "malutkie bikini" i dodał na koniec czwartej części jedno znaczące zdanie o kocich oczach, skradającym się kocie... coś koło tego?
Nic na to nie poradzę, że piszesz w taki sposób, że angażuję się myślowo. Ubzdurałam sobie, że ten kot będzie jej sojusznikiem w walce ze szczurami. Prawdę powiedziawszy nie bardzo znam się na kotach, więc proszę wybacz, jak coś chlapnę, chcę jak najlepiej dla całości akcji:)))

Gminny Poeta
2024-11-27
Wybacz że tak długo się to pisanie ciągnie ale zabiera to dość sporo czasu nie z powodu przyciskania klawiszy ale z prostej przyczyny budowania akcji. Oczywiście mógłbym to rozciągnąć jak stare kalesony ale wtedy byłaby to powieść. Muszę jak mogę to obcinać by zawrzeć w skondensowanej treści jak najwięcej wątków które buszują w mojej głowie. By się zbędnie nie rozpisywać podkreślam te które moim zdaniem są najbardziej istotne. A jeśli chodzi o krew to jeszcze się jej co nieco poleje. Miłość zaś pośród kotów trwa krótko, przychodzi i mija nagle więc nie koniecznie ten epizod jet najważniejszym. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz dziewczynko w jesiennej kreacji:)))


Autor poleca


Autor na ten moment nie promuje wierszy
Pokaż mniej



X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności