na krawędzi 2021.10.30
nocy i dnia jeszcze nie obudzonego
śpiewem ptaków i ciszą bezkresną
nad przepaścią staje dusza moja
bez miejsca przeznaczenia
adresu stałego w dowodzie
uleci lub spadnie
w bezmiar smutków nieprzebrany
na bruk ulicy nieznanej
pośród przechodniów idących do pracy
nawet nie zauważą zabiegani
czegoś takiego jak ja pod nogami leżącego
zapatrzeni w rozkład na przystanku autobusowym
automaty zaprogramowane na produkcję i normy
na sztuczne życie w korporacyjnych klatkach
wyścig szczurów ważniejszy
moje ciało to tylko kawałek szmaty
do wytarcia ich pięknych butów
nim wejdą na salony wyższych sfer
do gabinetów dyrektorów
a jutro
strąceni przez innych od siebie silniejszych
zajmą moje miejsce na bruku
gdy sprzątacze wyrzucą mnie na śmietnik
życia
ale dziś są władcami świata
ich czas
ich chwila
/pitu-pitu 2021/