stara klisza
miał coś z głową
jeździł rowerem z nikim
nie rozmawiał
choć oczy
jakby chciały
krzyczeliśmy z kolegami: Skaałaaaa!
i z tępą uciechą wialiśmy gdy nas gonił
byłem wtedy dzieciakiem
on już łysiał choć nie przekroczył trzydziestki
zapach pokrzyw
gorycz tytoniu
i ciasno w kroku pomagały
obserwować go kiedy
postawił kolarkę wśród traw
i rzucał w nią kamieniami
(małymi skałami)
jak gdyby usiłował zniszczyć
tę jedyną rzecz
która dawała mu wolność
i zniewolenie zarazem
kilka lat później
pod blokiem w którym mieszkał
położono kostkę
tworząc chodnik tak szeroki
że gdyby budynek był trzy razy wyższy
a Skała mieszkałby na samej górze
i tak by wystarczył…