Światełko
Czarnej przestrzeni i nurcie czasów,
Planet i mgławic, księżyców morzach,
Pośród obłędnych twórczych hałasów,
W zakątku cichym, tam gdzie nie zerka
Nawet Bóg stary, rodzi się właśnie
Wiotkim ognikiem mała iskierka,
Krótko rozbłyska i zaraz gaśnie.
W szalonym zgiełku mocy powolnych
Rozrzucających gwiazdy po niebie,
Do myśli, uczuć własnych niezdolnych,
Mała iskierka, sama dla siebie.
Pojawia się naraz w nieskończoności,
Tej wszechobecnej zawsze i wszędzie,
Ona kruszyna. Chwilkę zagości.
Przedtem nie była, później nie będzie.
I nic nie zmieni w wściekłym tym pędzie.
Nie wznieci burzy ani pożogi,
Prócz śmierci jednej nic nie zdobędzie,
Na kamienistym końcu swej drogi.
Więc w jakim celu tutaj przybyła?
Na cóż się zrodził ten żywot mały?
Nie jest to ważne! Się odważyła
Aby zaistnieć, sens oto cały.
Lato 2022