ciepło
sączyło się z każdym ruchem
opuszkiem palców słowem
promieniowało jak morska
latarnia nocą u wybrzeża
było wsparciem
nagle wcisnąłeś stop
zamrugały światełka
potem zgasły na dobre
dały początek szarudze
stąpam bosą stopą
po zimnym piasku
nad Wisłą rankiem
ona pozostaje stała
płynie swoim nurtem
dzieli się ciepłym powietrzem
wieczorem niezmiennie od lat
wiosną latem złotą jesienią
zimą kostnieje jak dawne relacje
nie cierpi chłodu o zmierzchu
Bożena Joanna
sierpień 2025