Ona pije z jego pucharu
Co puchem czarnym pożądania czas wypełnia.
Gdy się tak dwoje razem, w tej słodkiej nicości,
nurza wzajemnie w tych czasu końca przededniach.
Lecz nie są razem ci kochankowie księżyca,
bo jeszcze nie nadszedł ten znaczny dzień ich końca.
Lecz gdy nadejdzie błoga chwila ich współżycia,
czy się ich niechęć, o swe kanty, poroztrąca?
Czy Ona w końcu przyjdzie zachłannie pić nicość,
z Jego pucharu co światła po brzegi pełny?
I gdy w czas nadejdzie ta ostateczna wszystkość,
czy ich współbycie w jedności światłem się spełni?
Wiedzieć to poznać jak czuć i móc to powiedzieć.
Lecz nic niewiadome z uczuć w te dni do końca.
Szaleństwo znów umysł do wiedzy przywiedzie.
I staną się znowu niczym oczy Boga Słońca.