parabola
co się zdarzy to i będzie
a na dziś wystarczy smutku
melancholii nie chcę więcej
więc na przekór złej pogodzie
pożeglujmy w wyobraźni
gdzie się wino w cieniu chłodzi
i smakuje nutą wrażeń
tak nieziemskich jak powietrze
rozpachnionne marzeniami
których ponoć nie chcesz więcej
zarzekając się jak granit
że pokruszyć się nie możesz
bo cię grawitacja dusi
jutrem co się zdarzyć może
i zabije twoją duszę
lecz posłuchaj mnie na chwilę
choć obiecać ci nie mogę
że się nuty nie pomylą
melancholia nie zabierze
tego co się w tobie rodzi
i o jutro pyta z trwogą
już nie pytaj . tylko słuchaj
stań się własnej woli bogiem
.
wciąż chcesz być lekki choć ziemia ciąży
i biegnie w koło macieju życiem
w którym pytania bez odpowiedzi
piszą się w strofy w wierszu ukryte
a ty chcesz pojąć jak wieszcz szalony
co szukał źródła a znalazł morze
którym popłynie w najdalsze strony
tam gdzie się pismo szlakiem rozłoży
i wszystko jasne w tej jednej chwili
zda się każdemu kto w ciągłej drodze
pragnie być lekkim tak jak motyle
co rozświetlają pyłek nad słońcem
więc podnieś głowę i zamknij oczy
niech się na rzęsach skropli łza srebrna
choć ziemia ciąży . jednak uroczy
i każdy drogą dąży do sedna
o nic nie pytaj szukaj codziennie
drogi tak pewnej jak to że życie
póki cię trzyma w ramionach
jesteś
jedynym swego lustra odbiciem
.
zapach jesieni polem się niesie
warkocze z trawy plecie nad ranem
a ciepłolubny radosny wrzesień
wspomina letnie noce pijane
żądzą przygody i morskiej fali
co stopy zmywa z wszelkiej trucizny
tak jakby nigdy się nie wykrwawił
organ co bije rytmami blizny
tak niezgłębionej jak sekret życia
co się nam jawi zaledwie chwilą
a my pijani wolą przeżycia
o każdej porze łapiemy Miłość
.