z ambony
bez czynów które ręce nam brudzą
w wersach czyszczonych z pewnym mozołem
stają się bliskie podobnym ludziom
i choć odległość jest miarą czasu
co w swoich prawach jest nieugięty
słowo potrafi trafić w dwójnasób
między wyklętych i między świętych
wszak w aureoli chodzą wymiętej
wciąż nicowanej bez.grzechem pychy
co zatraciła się w zgubnym pięknie
czyn zastępując kazaniem lichym
.
jesteś samotną gwiazdą
weno co rym przynosisz
przez ciebie dążę w jasność
szlakiem bezsennych nocy
na wszystko mi przysięgasz
że nigdy nie zagaśniesz
jak słodka to mitręga
w ciemności coraz jaśniej
jesteś moją nadzieją
we wszystko nienazwane
z tobą oczy otwieram
gdy wracam ze snów ranem
samotna jak ty gwiazdo
co świecisz mi w ciemności
bym mogła dążyć w jasność
szlakiem wiecznej Miłości
.
kiedy wstaje sierp księżyca
żniwa czynić srebrnym gwiazdom
ja próbuję się zachwycać
myślą szczerą . myślą zwartą
i gotową głosić jasność
na tej niwie nieba ciemnej
bo gdy nagle zgaśnie światło
srebrny kosiarz nie polegnie
będzie moim przewodnikiem
który skryje się w kieszeni
abym mogła wciąż z zachwytem
małą cząstkę świata zmienić
w cztery strofy dziwnej treści
w których jest ukryte światło
tego co się w sercu mieści
i co nigdy nie zagasło!