Z Pegazem pod rękę
srebrzystem skrzydłem przecinasz obłoki,
z rozwianą grzywą z boskim zachwyceniem
wiedziesz poetów na weny opoki.
Spod kopyt tryskasz zródłem inspiracji,
kto ciebie ujrzy, rozkwita poezją;
na Helikonie wśród muz fascynacji
byłeś i jesteś natchnienia finezją.
Na szczyt Olimpu wzniosłeś się w zaświaty,
wiernie służyłeś grzmotem i piorunem.
W nagrodę Zeus - rumaku skrzydlaty
cię upamiętnił wzniosłym gwiazdozbiorem.
Kto cię dosiądzie - choć usta zamilkną,
ten wzleci z tobą, bo wiersze zostaną.