Złoto potworów spośród buchanu
przeczesywane wiatru palcami,
nikt ziemi tej nigdy nie zniewoli,
żeby nie zadrzeć z Gavdanagami.
Pachną trawą wygładzoną słońcem
i zaostrzonym zwierzęcym piżmem.
Krajobraz będący świata końcem
przygniatany okrutnym jarzmem.
Oh, morze potworne i złociste
błogosławieństwem życia przeklęte
wydajesz się być nierzeczywiste.
Na dwie części okrutnie przecięte
morze ponure, morze cierniste
wypełniasz sny moje niepojęte.