Sztafaż
Świat na nów malując. Aż ust kąciki drgają
Dla farb tych co się na płótno życia rzucają,
Ale opadają w tchnieniu wiedzy że zginą.
I nagle piękny kolor bezbarwnym się staje,
A ja poza ramami obrazu się wlokę.
W pamięci już tylko widzę barwną otokę
Pejzażu z którego pusty szkic pozostaje.
– Nie! – I wchodzę w ramy – Jam koloru nie stracił!
Malarz co stworzył Świat – tak dużo – , mnie – tak mało –
Okrutnie milczy, mimo że mnie sam sprowadził.
Ja zaś patrzę w świata iluzję czarno - białą
I widzę kolor. Czy własny wzrok mnie zdradził?
Nie. To mnie właśnie pożarło moje własne ciało.