Ważki lot nad piekła żarem - H.H przypadki XV
(Video zawiera pewien spojler…)
na podobieństwo czarnej aureoli.
Wydawał się bezbronny,
niemal niewinny.
B. podtrzymywała go ostrożnie,
jak dziecko uczące się pływać.
Nie odrywała wzroku od jego twarzy,
wydając się zaczarowana,
niczym ptak wbijający wzrok,
w oczy węża.
Wsunięto mi w dłoń kawałek papieru,
to musiał być N.,
bo tylko on był na tyle blisko.
Nałożył maskę tygrysa,
którą pokrywały dziwne, orientalne wzory.
,,Przeczytaj”
polecił mi,
po czym wycofał się powoli,
niemal nie wzburzając wody.
Na kartce wyraźnym,
starannym pismem,
zanotowano słowa:
Vos, qui illuminare nobis in tua scientia,
qui non habent sexum vel aetatem.
Qui facere folia nascuntur in arboribus,
et cibum animalia et homines in terra.
Pascere frater cum sanguine proditorem,
ita quod ipsius animae sit plenum.
Lava eum, et in sanguine homicidae
ita quod eius mens manet mundus.
Circumdabit eum cum aqua
ita quod corpus eius manet fortis.
Przeczytałam je po cichy kilka razy,
a później na głos.
Mój głos zadrżał raz, czy dwa,
ale byłam w stanie przebrnąć przez inkantację.
Kiedy z moich warg spadła ostatnia sylaba,
przypominając kroplę rtęci.
Kobieta-ryś zanurzyła palec w krwi
i nakreśliła pionowa linię na czole H.
Później to samo zrobiła na jego podbródku.
Na czubkach kości policzkowych
pozostawiła małe kółka.
Odsunęłam się.
Nie widziałam co robi,
nie pozwalał mi na to kąt widzenia,
lecz wydawało mi się,
że wymalowuje symbole na jego ciele.
Ich kształt pozostanie tajemnicą.
Resztę wlała mu drobnym strumykiem do ust.
Na końcu tchnęła na niego,
szepcząc słowa starsze niż światy.
Których ulotne głoski umknęły mym uszom.
Rozdzierający wrzask,
rozerwał ciszę.
Odwróciłam się,
rozchlapując wodę.
Jeden z Braci opadł na kolana.
Maska zsunęła mu się z twarzy,
przypalona.
Z jego ust, oczu i uszu,
spływała czarna posoka.
Przerażony orał paznokciami własną twarz,
jakby próbował wydrapać oczy.
,,Trzynaście srok** jest pośród nas,
niegodni zginą,
nielojalni oszaleją.
To niemal boska czystka’’
szept N. przy moim uchu,
niósł w sobie fanatyczną nutę.
Kapłanka, o ile tym właśnie była,
położyła lewą dłoń na oczach H.,
podczas, gdy B. poprawiła na nim chwyt.
Kakofonia modlitwy przyspieszyła.
Nie było już pojedynczych słów,
a jedynie strumień sylab,
przypominających płynny ołów.
Na końcu kobieta-ryś,
wepchnęła ciało pod powierzchnię,
kompletnie je zatapiając.
B, podążyła za nim,
a toń zamknęła się za nią.
Kształty były zamazane,
ze względu na zanieczyszczoną wodę
i gwałtowność ruchów.
Skraplająca się dotychczas para,
zaczęła opadać jak deszcz,
gdy para wreszcie się wynurzyła.
Ich włosy ociekały, stając się smugami,
jedynie wyobrażeniem.
Jej ciemne, jego pozbawione nagle barw,
kompletnie białe.
Ubrania przylgnęły do niej,
na podobieństwo drugiej skóry,
a jego pierś pokrywały,
niczym blizny po oparzeniach,
namalowane wcześniej symbole.
https://pl.pinterest.com/pin/678636237593105515/
*Ty, który nas oświetlasz swą wiedzą,
który nie masz płci, ani wieku.
Który sprawiasz, że na drzewach rosną liście,
a na ziemi pokarm dla zwierząt i ludzi.
Nakarm naszego brata krwią zdrajcy,
by jego dusza była syta.
Obmyj go w krwi morderców,
by jego umysł pozostał czysty.
Otocz go wodą,
by jego ciało pozostało silne.
PS Przepraszam za wszystkie urazy psychiczne