Wyprawa na biegun
- Pani – szepnął król żonie –
Muszę siedzieć na tronie.
Tak wyglądam dostojnie i godnie,
Lecz gdy wstanę, o pani,
Śmiać się będą poddani,
Bowiem paska nie mają me spodnie.
- Na biegunie zachodnim
Rosną paski od spodni –
Odezwała się na to królowa –
Choć ich strzegą cerbery,
Ślij okręty – ze cztery –
Niech spróbują te paski zrabować.
Zatem rada-nierada
Wyruszyła armada
I płynęły okręty w szeregu.
Poprzez fale i wiry
Wiódł armadę admirał.
Kurs obrali dokładnie na biegun.
Ten, kto morze zna dłużej
Wie, że sztormy i burze,
Że syrena żeglarzy też kusi...
Lecz przez groźne odmęty
Wciąż płynęły okręty,
Bo król pasek przy spodniach mieć musi.
* * *
Tak się świetnie złożyło,
Że walk żadnych nie było,
Chociaż biegun zaludnia lud dziki.
Dzicy byli tak mili,
Że paski wymienili
Na najnowsze dziurki na guziki.
Po skończonej wymianie
Na śródleśnej polanie
Rozpoczęła się huczna zabawa.
Kacyk w świetnym humorze
Worek nasion dołożył,
Żeby król sam mógł paski uprawiać.
* * *
Gdy do kraju wracali,
Groźny cyklon spotkali.
Jeden okręt poszedł nawet na dno,
Ale trzy pozostałe
Wiozły paski wspaniałe.
Już królowi porcięta nie spadną!
.