Świecocienie
i na błękitną obręcz horyzontu
drugim na las
zielonym cierniem wkłuty w ciszę
zwrócony
chłodna woda
jedną stopę mi liże
znam zimne powagi lecz na dnie ich słyszę
nutkę śmiechu
pustą
gdy w blasku świecy cień zobaczysz
lepiej po sobie spójrzmy
w oczy
nam niepotrzebne lustra
kiedy zmyślenia spłyną rano
tak przesycona moim światłem
powrócisz może
po wygraną
będę
ognikiem na ogarku
błędnym
w erupcji pasji niespełnionej
na ścianę rzucał twoje cienie
lecz póki co na morskim brzegu
but mi chlupoce w zamyśleniu
J.E.S.