na uwięzi
i głośnym ryczeniem domagają się żeru
chociaż w klatce zamknięte jednak ich się boję
bo ta klatka złożona z pozorów nie z prętów
swymi kłami złymi potwory wciąż mnie straszą
więc je będę karmić by nareszcie zamilkły
by tego ryku ktoś przypadkiem nie usłyszał
lub by głodne znienacka z uwięzi nie wyszły
choć trzymane w zamknięciu one mnie niewolą
bo opanowały mój świat spoza klatki krat
skupiona napełnianiem zachłannych gardzieli
powściąganiem ich żyję mimo upływu lat
dzikie lwy me emocje choć dziś poskromione
nienazwanych uczuć już zawsze będą głodne