ciszna
w świecie krzyku i przemocy
daj z ciemności tworzyć światło
pozwól spojrzeć między oczy
tam gdzie świat dostępu nie ma
a aniołom rosną rogi
wpisz się ciszo w snów poemat
pogódź się z nieznanym Bogiem
bym odnaleźć mogła siebie
gdzieś na końcu ludzkiej drogi
gdzie się ziemia łączy z niebem
pozwól stać się snem ubogim
ale wolnym w tej przestrzeni
która nas ułudą mami
ciszo moja daj odmienić
co natłokiem zbrodni rani
.
moje miasto umiera wraz ze mną
w oknach szyby zachodzą ciemnością
w dali światłość przebija przez ciemność
niosąc wiarę nadziei z miłością
jestem pełna rachunku sumienia
ciągle nowej kreacji próbuję
a świat w okół niezmiennie się zmienia
i od nowa bieg myśli kształtuje
moje miasto jak płuca sumienia
oddech w oddech pochłania sny czarne
szumem ulic spisuje dni temat
obiecując że jeszcze ogarnę
błękit który nad nami się wznosi
choć daleki to stanie się bliski
by w dniu śmierci czerń nocy przeprosić
cicho stanąć na brzegu kołyski
ponad miastem co ze mną umiera
jak niechciane kamienne posągi
którym ludzka samotność doskwiera
gdzieś na końcu nieznanej wciąż drogi
.