confetti
pada we mnie deszcz pragnienia
rzeczy myślą niepojętych
w formie która ziemi/ę/ trzyma
w czynach świętych i przeklętych
a ja głodna jak pustynia
wchłaniam płodnych słów confetti
od podłogi się zaczynam
rosnę w górę aż po przepych
tego co się w środku płoży
i podlewa sny tęsknotą
która śmierci pragnie dożyć
i zapomnieć o początku
tego co się w deszczu rodzi
snem zaledwie napoczętym
by móc wolność myśli płodzić
w szale świętym i przeklętym
jak pragnienia co się kroplą
na dno duszy w życia głodzie
kiedy jestem tak samotna
jak samotny bywa człowiek
ogarnięty pasją życia
poza myślą i kontrolą
na tym balu co jak wizja
rośnie we mnie niczym prolog
do ważniejszych adnotacji
niż to co nas tutaj czeka
by móc zyskać miano gwiazdy
spadającej na dno piekła
tam spotkamy się być może
choć być może nie na pewno
póki co dreszczem się płożę
i utwardzam ziemi miękkość
. fantasmagorie .