ruda
mieszkam w głębi potęgi
tej co życie unosi
ponad zwykłość przypadków
i spóźnionej miłości
ściany wspieram na rękach
choć kręgosłup wciąż boli
kwitnę niczym pierwiosnek
jak wiewiórka swawolę
wśród jesiennej urody
zbieram świeże orzechy
i naprzeciw wychodzę
słodkim jak jabłka grzechom
potem w głębi się chowam
i spisuje na żywo
o tym jak mocno kocham
gdy niewoli mnie miłość
.
czuję się jak miodna pszczoła
pełna pyłku i wesoła
wchodzę między płatki róży
by się błogo w niej zanurzyć
i czerwienią barwić ręce
nieustannie . więcej . więcej
jak malarka panoramy
aż wypadnę poza ramy
i na zieleń łąki spadnę
między trawy miękkiej darnie
strzepię skrzydła i powróżę
zachwycając wdzięczną różę
wdziękiem letniej kołysanki
gdy mnie słońce żółcią zbarwi
wrócę w ula drzwi otwarte
tam gdzie czeka z tchem zapartym
pszczelarz co mi miód z ust spija
choć historia to zawiła
to ja jak ta pszczoła miodna
ciągle pyłku jestem głodna
dziwna
jestem myślą nieskończoną
wirującym kołem czasu
w którym żyje święty płomień
wiary w to czego nie sposób
opowiedzieć w prostym zdaniu
ni w powieści nazbyt długiej
by mnie dziwną nie nazwano
śmiechem nie urwano skrzydeł
ale jestem i wciąż piszę
o tym jak zostałam ptakiem
tam gdzie krążą myśli dziwne
nad płomieniem świętych pragnień
.