Zilijo
z dodaną ostatnią strofą.
Kedajś łu noju zieczerzy w Zilijo nie buło.
tlo postne jiydło.
Jeglijka cackami sia mnianiała,
a za łóknami bzioły maluśki śniyg,
a może łod koland to śniych?
Na zieczór sługi z szemlam w chałupach dokozuwali,
a grojek na akórdionie przygrywoł.
Po punocy cole famelije na pasterke śli.
A kedy do pospołu zaspsiywali " Bóg sia rodzi",
to kościół aż zarżoł.
U nas kiedyś wieczerzy wigilijnej nie było,
tylko postne potrawy.
Choinka od bombek kolory zmieniała,
a za oknem był śnieg.
Biały, a może od kolęd to śmiech?
Wieczorem w domach przebierańcy z szemlem
rozrabiali, grajek im na akordeonie przygrywał.
Po północy rodziny na pasterkę szły,
a jak razem zaintonowali "Bóg się rodzi",
to aż mury kościoła zadrżały.
A potem wyciąć zwyczaje jak las,
wokół pełno drzazg.
