Sinéad
Czy zmieściłaś się już w katalogu 55 Cancri?
Kawa smakuje mirabelą, a może to tylko zapach dzikiego wina.
Ona.
Wysuszyłaś w końcu z twarzy łzy.
Już wiesz jaki piękny jest świt,
te bezkresne nieosobne sny.
Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd.
Wieczność.
Młodzi gniewni, za późno, za wcześnie urodzeni.
Spokój.
Wznosisz tam toast haustu powietrzem?
Za to co było, za tutaj, za wszędzie.
Szczęście.
I już nie dławią samotności dreszcze.
Za polaną maliny dzikie rosną.
I znów zakwitną, kolejną wiosną.