*** (Całe życie...)
Całe życie
ścigałem pewien rodzaj piękna,
którego nie dało się
ani nazwać, ani zastąpić
czymś innym…
Czasem
zdawało się wyłaniać
z melodii granej pod słońce
przez Jerry’ego Garcię
albo z nieuchwytnego koloru
twoich oczu,
gdy świt wstawał…
Kiedyś, patrząc
na obraz Moneta „Kobieta z parasolką”
pomyślałem,
że właśnie to znalazłem,
tutaj,
na namalowanej
trawie…
Gdy byłem dzieckiem,
lasy i jeziora
wokół mojego miasta
były czyste
i miały kolory
tak intensywnie nasycone,
jak duże ilustracje
w Baśniach Andersena,
które dostałem
na urodziny…