Konstandinos Kawafis (wersja II)
a więc uczuciu bogów i herosów.
Posąg wyryty słowami w przestrzeni,
na wstrzymanym oddechu, w ciszy,
wygładzony, całkowicie przezroczysty.
Polerowałeś go dzień i noc, aż zniknął,
wypchnięty na drugą stronę bytu.
Twoje wiersze odczytują teraz aniołowie,
aczkolwiek grecka mitologia i poezja
takich postaci nie zna. Więc może tytani?
Myślę też, że z prawosławnego Nieba
(o ile, jako gej, mogłeś tam w ogóle trafić),
dokonujesz koniecznych poprawek,
dla nas śmiertelnych, niewidocznych,
ale co nam do tego. Teraz możesz
oddać się lekturze zdań doskonałych,
przez siebie stworzonych, trwalszych
niż posągi w muzeach strzeżone.
Nie musisz już oddzielać się od świata
sztywnym kołnierzykiem i mrokami
swojego aleksandryjskiego mieszkania.
Gdy zasiadam do swojej elliniko kafe
i szukam myśli doskonałej, wspominam
Twoje wiersze.