rzuć mnie
rzuć mnie proszę
delikatnie
jak tylko potrafisz
rzuć mnie w otchłań
bo zachłanny na piękno
sztuki i słowa pisanego
zdradziłem cię
zdradziłem z poezją
gdzieś na przedmieściach
dawnego Paryża
przechadzam się Montmartre
wciąż przesiąknięty mgłą
nucę "Non, je ne regrette rien"
zatrzymałem wiatr
w pogniecionej koszuli
co goni wokół szyi
za psotnym szalikiem
wybacz mi
uwiódł mnie Paryż
półuśmieszkiem czystego zachwytu
wracam odarty z tęsknoty
wciąż niedoskonały lecz spełniony
wracam strofami wiersza
popełnionego późnym wieczorem
nad brzegiem Sekwany
byli tam ci co przede mną
przyznając że jest nieśmiertelna
Ona
wyniesiona na ołtarze literatury
unosiła się ponad świątynią sztuki
i bezwstydnie przyprawiała mnie o rumieńce
Paryż
wciąż żąda od poetów ofiar
nie uratują mnie
tłumaczenia ani interpretacje
szlachetność uczuć moich
względem ciebie
nakazuje mi prosić
rzuć mnie
zasłużyłem sobie
rzuć mnie w aksamit pościeli
najdelikatniej jak potrafisz
ale najpierw rozbierz mnie
z pokory i wstydu