bez tytułu
Oto i my!
przenicowani na drugą stronę
do pustego kokonu skóry
przyczepione mięśnie plątaniną żył
z nich ścięgna kości i zwisające narządy
nasze oczy wpatrzone
w czarną nicość naszego wnętrza
wodzą po nim jak zgaszone reflektory
w poszukiwaniu choćby plamki światła
Tak to my!
którzy próbowali objąć myślą Świat
z rozczapierzonymi rękami
na sztywnych rozstawionych nogach
pętamy się po omacku
utensylia którymi
jesteśmy obczepieni jak wrzodami
kołyszą się drgają i obijają o siebie
wydając mlaskające dźwięki
ale nasze uszy wyłapują
tylko szum z wnętrza naszej
trepanowanej czaszki.
Natykamy się na siebie
jak głuchoślepi - przypadkiem
kościanymi palcami obłapiamy
bijące serca galaretowate płuca mięsiste wątroby
próbujemy się kochać
ale nasze genitalia skierowane
do wnętrza nas samych
tylko bez sensu prężą i ślinią się
a my szorujemy o siebie flakami
próbujemy zgładzić się
i to nam wychodzi
na oślep na wzajem
wyrywamy sobie narośla narządów
w konwulsjach padamy
zwycięzcy napełniają worki ciał
zewnętrznościami przegranych
gnije to w ich wnętrzu
ich chód staje się wolniejszy
i jeszcze bardziej chaotyczny
i oni padają ofiarą innych
bardziej nierozumnych.