melanżcholia
za tym
że jeszcze wczoraj nienawidziłeś jej kota
że wychodząc mówiła, że zaraz wraca
a gdy wracała to rosół na kaca
że w złości długo milczeć lubiła
a gdy milczała to na długość kija
że nie ma czasu, bo już jest spóźniona
a potem zmęczona w twoich ramionach zasypiała
prawdziwa tęsknota
to nie płacz i lament
to nie wspomnienia rozgrzebane
to nawet nie zdjęcia ze złości porwane
a potem na nowo na ślinę sklejane
bo prawdziwa tęsknota
to gdy tego przeklętego kota
byś zagłaskał na śmierć, na amen
bo dotykał jej skóry, niedawno, nad ranem