Promienie
tknięte magiczną różdżką — ożywione.
Niosę w dłoniach kawałek wiosny,
na paznokciach wszystkie kolory lata.
Latam z zerwanymi ze snu pszczołami,
złymi odrobinę na zbyt wczesny poranek.
Oczy mamy za mgłą poukrywane —
łopot skrzydeł rozpędzi to zaspanie.
Zastany stan ciepłej świadomości
pozwala czerpać radość z nicości.
Falują niewidoczne drgania,
nic nie ogranicza chęci działania.
Zwyczajnie prosta droga
teraz zmienia swój ślad—
dziś okrężnie wrócę do domu,
przetnę rzeki bieg.