Kobieta mego życia
- bo tak teraz o niej mówię,
miewa czasem dobre nastroje.
Wtedy głaszcze mnie po głowie,
słowem pieści uszy moje.
Ja zaś, żeby nie być niewdzięcznym
szepczę, że jest najpiękniejsza na świecie.
I choć prawda to (niech skonam!)
Ona kryje twarz w swych dłoniach
oblewając się rumieńcem,
a jej oczy mówią - kocham!
Kobieta mego życia
- bo tak teraz o niej mówię,
miewa czasem złe nastroje;
bo poparzyła paluszek,
bo portfel rozleciał się na troje,
bo choć przyszła wiosna,
to pod blokiem ogrom błota,
bo miała zacząć biegać
lecz przeszła jej ochota.
Kobieta mego życia
- bo życie mamy spędzić we dwoje,
odkryła mnie na nowo
wśród starych i zepsutych.
Ze stóp zdjęła znoszone buty
i powiedziała:
Chodź Gościu, idziemy,
już niczego się nie boję.