Poetessa
Elara, o włosach w kolorze letniego zboża i oczach, w których odbijały się gwiazdy, była poetką z duszą utkaną z mgły i światła. Z każdego wersu, który pisała, wyłaniała się magia, z każdego akapitu – nowe piękno. Jej słowa płynęły jak rzeka, niosąc ze sobą echa dawnych epok, zapach kwitnących wiśni i tęsknotę za nieosiągalnym.
Początki były trudne. Jej wiersze, w których śmiała się i płakała, w których kochała i cierpiała, trafiły na podatny grunt. Krytycy, jak sępy, szukali dziury w każdym wersie, zazdrośni poeci złośliwie kwitowali jej pracę, a wydawcy... cóż, wydawcy woleli bezpieczne, sprawdzone tematy. Elara, mimo młodego ducha, zrozumiała szybko: piękno w tym świecie jest jak delikatny kwiat, który łatwo zgnieść.
Nawet najbliżsi, zapatrzeni w swoje własne, wąskie horyzonty, nie zawsze potrafili docenić jej talent. “Po co ci to, Elaro? To nie zawód, tylko hobby,” słyszała od ciotki. Od kuzyna: “Znowu te twoje wiersze o niczym? Przecież to nie ma przyszłości!” To podcinało jej skrzydła, kwasiło uśmiech, a w sercu zostawiało wyrwę.
Zdarzały się momenty zwątpienia. Nocami, w małym, zadymionym pokoju, z laptopem na kolanach, Elara pytała sama siebie: “Czy to ma sens? Czy jestem wystarczająco dobra? Czy moje słowa naprawdę mają znaczenie?” Wtedy, nad ranem, kiedy pierwsze promienie słońca tańczyły na jej policzkach, odnajdywała odpowiedź. Patrzyła na swoje wiersze, na opowiadania, które powoli nabierały kształtu, i czuła, jak w jej piersi rozkwita nadzieja.
Pewnego razu, na jednym z literackich spotkań, poznała Isabellę, która w oczach miała mądrość wielu lat. Isabella, po wysłuchaniu jej poezji, powiedziała: "Dziecko, masz dar. Nie pozwól, by ktokolwiek ci go odebrał. Pamiętaj, piękno jest jak echo – im mocniej wołasz, tym donośniej wraca." Te słowa były jak balsam na jej zranioną duszę.
Przełom przyszedł niespodziewanie. Jeden z jej wierszy, opublikowany w małym, niszowym czasopiśmie, zachwycił krytyka, który dostrzegł w jej twórczości geniusz. Potem pojawiły się kolejne publikacje, nagrody, zaproszenia na spotkania autorskie. Elara, w końcu, zaczęła żyć z pisania. Jej książki sprzedawały się jak świeże bułeczki, a recenzje były entuzjastyczne.
Jednak sukces miał swoją cenę. Zazdrość i złośliwość wciąż krążyły wokół niej, jak wrony nad padliną. Krytycy, którzy wcześniej ją ignorowali, teraz szukali w jej twórczości błędów, upatrując w niej rywalki. Przyjaciele, którzy wcześniej wspierali, zaczęli patrzeć na nią z dystansem, a czasem nawet z ukrytym jadem.
Elara jednak nauczyła się ignorować szumy. Zrozumiała, że prawdziwe piękno tkwi w jej twórczości, w jej duszy, w jej pasji. Uśmiechała się do tych, którzy chcieli ją zniszczyć, i pisała dalej, z jeszcze większą determinacją. Zawsze pamiętała słowa Isabelli.
Pewnego dnia, stojąc na scenie podczas uroczystej gali, odbierając nagrodę za swoją powieść, Elara spojrzała na salę. Zobaczyła twarze ludzi, którzy zachwycili się jej słowami, ludzi, którzy odnaleźli w jej twórczości pocieszenie, inspirację, radość. Zobaczyła w ich oczach to, co najważniejsze: szczere uznanie i miłość do słowa.
Wtedy zrozumiała, że walka się opłaciła. Jej piękno, jej nietuzinkowość, nie zostało zgniecione. Ono rozkwitło, stając się siłą, która przemawiała do ludzkich serc. Wiedziała, że jej podróż się nie kończy. Że czeka ją jeszcze wiele wyzwań, upadków i wzlotów. Ale była gotowa na wszystko, bo miała w sobie coś, co było silniejsze od zazdrości, krytyki i wątpliwości. Miała w sobie ogień, który rozpalał świat, świat jej słów. I wiedziała, że ten ogień nigdy nie zgaśnie.
~ Pióro Amora ~
© VII.VIII.MMXXV