***modlitwa niepokorna
gdziekolwiek jesteś jeśli jesteś
wołam o z niebios wizytę
nie widziały Cię moje oczy
słowa jednego do mnie nie
wyrzekłeś...
wszystkie monologi wewnętrzne
to tylko moja przedwieczna
samotność w samotnym świecie
samotnego tłumu...
nauczyli nas modlitwy
formułek spowiedzi
regułek i definicji
nie nauczyli nas szukać Ciebie
ani jak rozmawiać z Tobą
nauczyli mówić by zagłuszyć sumienie
lecz gdy Ty do mnie mówisz
to nazywają to schizofrenią...
dlaczego nie przyjdziesz sam mnie
wyspowiadać
tak jak raz świętą odwiedziłeś
w postaci zwykłego księdza
dlaczego nie mogę szczerze powiedzieć
że dość mam swojego życia i siebie
codziennie kilka razy chcę umrzeć
lecz tak naprawdę żyć pragnę inaczej...
czemu sztuczne są nasze słowa
skąd ten teatr między nami a Tobą
czy tak rozmawiają zakochani
w sobie po uszy i jeszcze wyżej
czy tak się patrzy ze świętych obrazów
jak Ty patrzysz zawsze z niemym
wyrzutem...
czemu nie pomagasz ludziom
dziennie umiera na świecie dwieście tysięcy
czemu nie darujesz kar doczesnych
a zwłaszcza kary wiecznej
umarłeś za nas raz lecz gorsze męki
ludziom ludzie zadawali
owszem oddałeś życie lecz tylko doczesne
czy poszedłbyś za kogoś do piekła...
tak straszne ciśnie się pytanie
na usta które nie chcą kłamać
jeśliś jest wszechmocny
czemu jutro będzie to samo
co za oknem windowsów
codziennie widzimy
ile jeszcze ludzi będzie cierpieć
dzieci upośledzonych
sprzedawanych kobiet
czy istnieje coś gorszego
niż ten świat pośród
czarnej pustki
(nie)stworzony...
***