W samotny wieczór
Tak dawno zwiędłych liści – w głowie mojej zamieć –
Tych zapomnianych, wybucha nagle pamięć.
Już zapisanych mam ich kartek cztery.
Odpływam w przeszłość, lecz wcale nie rozumiem,
Tego powrotu zakurzonych wzruszeń,
Dlaczego starą emocją tak się krztuszę,
Nieważnych dziś już dni.
Z jakiej przyczyny tylko tą szarugę
Mam przed oczyma? Dlaczego ona do mnie gna,
Jak do zbitego, skopanego psa,
Przed którym zatrzaśnięto drzwi.
Szczęściem to chwila drąży tylko duszę,
Wczorajszym parzy, w niej się tli.