w rym
niczym orientu kwiaty nieznane
co choć urosły w śmiertelnym grzechu
stały się moją duszą i ciałem
bym mogła objąć ciężar istnienia
tego co niemoc budzi daremną
pomimo pragnień wciąż się nie zmienia
i gasząc światło prowadzi w ciemność
a ja niewinna pragnę być jeszcze
nim moja skóra do cna sczernieje
więc dobrym słowem barwię powietrze
zmiennojesiennie w rym lirycznieję
.
owa błoga kruchość chwili
ten sakrament napoczęty
słowem co jak lot motyli
wizjonersko bywa piękny
jest kryształem pod powieką
jeszcze drżącą blaskiem nieba
co upadło w piekła czeluść
by powrócić kromką chleba
na dłoń która mnie nakarmi
prostym jadłem swojskiej ziemi
i rozkruszy całą składnię
na tło wierszowanej weny
co mnie błogo kruszy chwilą
i sakrament w pióro wlewa
aby oddać hołd motylom
gdy polecą w stronę nieba
.
w moim domu brzmi kolęda
od lat wielu powtarzana
że niczego mam się nie bać
bo poradzę sobie sama
z tym nadmiarem elokwencji
nieprzydatnej dziś nikomu
jak liryka w strofach wierszy
brzmi kolęda w moim domu
chociaż gardło nieco zdarte
śpiewam ją wciąż nieprzytomnie
pośród zwykłych dni dell'arte
kolęduję wierszem o mnie
bo ja to już świat jest cały
podzielony na poezję
duchem wielki . wiedzą mały
poszukuje piękna w pięknie
hej!
poeto-piórkom w podzięce za to, że jesteście :)
http://bibsy.pl/sq2eqy1j/bibsy-pl