na imię mam M.
a gdyby miłość ktoś chciał ci zabić
weź go w ramiona i powiedz cicho
prawdziwych uczuć nie da się zranić
i oczekiwać by wierna miłość
na twarzy miała uśmiech nieszczery
kiedy rozbite usta na brzegu
pucharu wiary w cud nieskończony
dotknęły zbrodni w nagłym pośpiechu
na nic to wszystko . rola to marna
miłość ma twarzy tyle co człowiek
który w ugorze wsiewając ziarno
potrafi sobą zabijać zbrodnię
.
jestem okruszkiem modrego nieba
odpryskiem piekła w tle codzienności
w której niezmiennie czuję potrzebę
bycia naczyniem pełnym miłości
i wiary w świata tego porządek
co tkwi w nieładzie i dobrobycie
pustym jak echo umarłych świątyń
które noc czarna zabiera świtem
jestem i będę iskrą co zniknie
kiedyś jak ziarno ukryte w ziemi
na białych kartach słowem zamilknę
a wieko trumny snem zazielenię