Ani z tobą, ani bez ciebie…
by ciszy natrętnej przepaści zatopić,
ty słuchasz, ja słucham, choć jej nie słyszymy,
przywykli do siebie wskroś siebie patrzymy.
Jak dawno już słowa umarły zmęczone,
jak dawno serc arie rytm wspólny zgubiły
i jedno nie widzi co w drugim się dzieje,
gdy jeden obojga już ogień nie grzeje.
Czy tkwić tak będziemy po kres naszych dróg,
zapadli w welurze pułapek foteli,
bo żadne z nas nie wie, jak uciec z nich ma,
gdy wciąż gra muzyka i życie wciąż trwa...
I choć nam ze sobą raz cierpko, raz mdło,
bez siebie pustynią nam jawi się świat,
więc plećmy mozolnie tkaninę swych dni,
choć „with or without you…” wciąż w uszach nam brzmi.
Słuchałem starych przebojów U2…