Zapomnij
po wzburzonych wodach chodników,
cieśninami przejść niewidomych,
szelfami zdeptanych trawników.
Nie skusi mnie syren śpiewanie,
ni blady blask grzbietów fal,
dopłynąć chcę jak najdalej,
skąd wracać będzie już żal.
Kieruję się gwiazd mirażami
i wolą wiatrów złośliwych,
ku wyspom niepamiętania,
wśród których umrę szczęśliwy.
Nie czekaj więc na mnie porcie
wpatrzony w horyzont siny,
zgaś świateł czerwone oczy
i odpuść mi moje liny.