za rogiem
dopóki rozum mam jeszcze
i mogę wersy wciąż chować
w szalone błękitem wiersze
przebijam ściany tęsknotą
na bruk opadam milczeniem
wdychając magiczne złoto
szaleństwem w strofach się mienię
upadam kropką na dłonie
po zdaniu które masz w sobie
spróbujmy rozniecić płomień
na kartach bladych od wspomnień
pozwólmy sobie zwariować
a świat niech walczy za rogiem
my zawsze możemy schować
w błękicie niechciane fobie
.
pięknym słowem się nie najesz
ale dusza miodem spływa
i smaruje miejsca rdzawe
stając się na wskroś prawdziwą
mekką ciszy i spokoju
w którym czujesz dech istnienia
ponad trudem pełnym znoju
w piękne słowo się zamieniasz
i tak lekko tchniesz pozorem
pogodzenia gwiazd i słońca
w człowieczeństwie które wzorem
być powinno aż do końca
tej parodii zwanej życiem
oddawanej tak niechętnie
tej co całe życie milczy
aż do dnia gdy słownik pęknie
i rozkruszy się w nicości
pięknym słowem malowanej
dla tych w których wiara gości
w opowieści nienazwane
.