Ostatki
Dzisiaj ostatki, siedzę z żoną.
Wypijam whisky szklanki trzy.
Ona wygląda na zmęczoną,
Choć jeszcze nie wypiła nic.
Wychodzę z domu szukać wrażeń,
Ona zostaje, bo chce spać.
Stęskniony jestem dalszych zdarzeń.
W końcu karnawał musi trwać.
Więc bawię się w tym karnawale,
Gdzieś w pubie strzelam drinki dwa.
Zmęczony dziś nie jestem wcale,
Chęć na zabawę ciągle mam.
W końcu spoglądam tuż nad ranem,
Obok mnie leżą panny dwie.
Poiły wcześniej mnie szampanem.
Ze strasznym kacem budzę się.
Boli mnie głowa i nie tylko.
Co w nocy było nie wie nikt.
Po którymś drinku krótka chwilka,
Poza tym to nie znaczy nic.
Wracam do domu obolały,
Po ciężkiej nocy, trudnych snach.
Dla żonki jestem znów wspaniały.
Wybaczy mi po kilku dniach.
GrzesioR
21-02-2023