No cóż...
Leżąc samotnie na krańcu wieczności
Wtulony w obłok ziemskiego spełnienia
Przeżywam resztki człowieczej marności,
A na mych wargach zakwita milczenie.
Wciąż pusty kurhan nadętego ego
Żywi się plagą soczystych gąsienic
Dlaczego milczą wszyscy tam na brzegu,
Przybyli przecież, żeby świat odmienić.
Koniec projekcji. Dziś nie będzie świtu,
Choć tak wspaniały miał być ten poranek.
Przybili nowi na miejsce niebytu.
By wzbudzić znowu w naszych myślach zamęt.
Wybieraj wreszcie dowolną chorobę,
To na co umrzesz obchodzi niewielu,
Gdy już wybierzesz swój kolejny obłęd,
Sam siebie spytaj. Dosięgnąłeś celu?
GrzesioR
12-09-2023