„ Płaski schemat systemowej poziomicy”
Szpachlą wygładzone jak na płycie
Bez miejsca na amplitudę
Bez wahań utrzymane z trudem
Ma być równe i przewidywalne
Konsekwencje są nieodwracalne
Trzymane tak w ryzach
Tonie we łzach
Nie manifestuje uczuć radosnych
Odmierza kolejne wiosny
Poukładane systemowo
Zaprogramowane blokowo
Jeden schemat dla wszystkich
Ich życia kserowane jak odbitki
Zapewnione potrzeby głodu i bezpieczeństwa
Za cenę niedostrzegania okrucieństwa
Za wybór, decyzję kilku o milionach
Potem nikną w ogniu ich imiona
Rozbijają się o skały
Oddziały co o prawdę walczyć próbowały
Chciały coś zmienić, wzbić się na ekstrema
Już ich z nami nie ma
Bezduszny system kapitalizm
Lecz lepszego nie udało się ustalić
Wszyscy równi systemowo
Tylko system trzeba ustalić na nowo
Bo ta wasserwaga
Czasem nie domaga
W swym dążeniu do równości
Przepuszcza straszne okropności
Decydentom pozwala na więcej
Trąbi przy tym o sprawiedliwości coraz prędzej
Wybrańcom toruje ścieżkę nie do końca płaską
Nazywa to przywilejem lub łaską
Lecz już w swej funkcji zapomina
Że ona równości strzec powinna
Nie umiem żyć w tej płaskiej rzeczywistości
Więc albo zginę, albo wywalczę sobie drogę do wolności