Znowu przez chwilę
ma zapach liści, mgły i ptaków,
słońce już gra swój koncert skośnie,
a wiatru włosy głaszczą czule,
jakby trubadur trącał strunę,
staję się znowu małym chłopcem.
Małe mam dłonie, małe stopy,
małe pragnienia i tęsknoty,
jak ciastko oczy świat zjadają,
dziecinna radość mnie przepełnia,
wszystko jest tylko tu i teraz,
znów dzieckiem jestem chwilę małą.
Z serca wnet znika życia blizna,
aż wstyd się przyznać — chce się gwizdać,
albo roześmiać wspomnień echem,
ale wystarczy drobny hałas,
by się rozwiała zwiewna mara
i znów jest wszystko obce, nie te.