szeptanka
jakiś szept jak krzyk mnie budzi
ech przebrzmiałych frazą pustą
że najbardziej w życiu łudzi
własnych pragnień krzywe lustro
więc ocieram oczy z żalu
i liryką pieszczę ramę
z szeptu zwijam westchnień szale
by ocieplać zimna zamęt
patrzę w głębię i dostrzegam
cień kolorów na palecie
gdzieś pomiędzy piekłem nieba
co w błękicie szepty plecie
.
zegar w kącie cicho tyka
kogut głośno kukuryka
poranniona brzmi muzyka
w moich uszach jak rytmika
życia co jak dzień się budzi
z twarzą jasną w stronę ludzi
tak by serca nie zabrudzić
tym co w słowie jadem łudzi
i podważa sens istnienia
za nic mając duszy drgnienia
odbierając moc natchnienia
tej co wolna od wzgardzenia
ona swoje miewa racje
nie-spełnione aspiracje
i odwiedza każdą stację
w której żyją afirmacje
.
jeszcze wieszczę wiersze świerszcze
wieszczę świerszcze jeszcze wierszem
pióro maczam w słów kontekście
za i przeciw snem szeleszczę
w nocnych wizjach za kurtyną
sceny w której czas upłynął
ale wraca wciąż uparty
wierszem świerszczy barwiąc karty
jeszcze wieszczy wiersze świerszczy
po ostatni dech morderczy
kiedy pióro już nie zdzierży
i dobije do słów puenty