Koniec
Śniłaś mi sie nieraz, chociaż bez wyrazu,
raz zapachem ziemi, raz penicyliny
niewidzialną mocą ogromnego głazu
oddech zabierałaś i wilgotność śliny.
Zabierałaś uśmiech, skóry żywy róż
wiatr, który we włosach więcej nie zawieje,
zabierałaś hałas zostawiając głusz,
odbierałaś chorym ostatnią nadzieję.
Przyjdziesz kiedyś po mnie jak do jadłodajni,
bo na moją duszę też się dawno ślinisz
kiedy życie moje wyczerpie sie skrajnie
co mi się należy w końcu się uczyni.
Zajrzę w twoje ślepia jak w dwie kule lodu,
chłód straszny mnie zmrozi jak jakieś zaklęcie
ty mnie ból zabierzesz, ja ci afekt głodu
i nic juz nie będzie, i nic juz nie będzie...