potrzebuję tylko wody i samotności...
~ Mark Robert Bowden,
nawet w słońcu wilgotniały twoje usta
gdy napotykały moje
niecierpliwość chwili budziła pożądanie
rozwichrzone włosy na moim policzku
spojrzenia i dotknięcia
westchnienia pomiędzy przystankami
nocnego spokoju
pamiętam smak twojej skóry i ciepło brzucha
spokojny język spragniony pocałunku
oddanie bezwstydu w spełnienie
nagły zgrzyt przerwał ciszę
zostałam w tobie na zawsze
kiedy przedziurawili cię na wylot
zespolileś się z piaskiem
potem nierozłączność zakończona
jakimś zapisem w pamięci jakąś datą
jakimś odchodzącym echem
przesunięciem na koniec kolejki
ludzi istotnych
wierzę że nadejdzie czas kiedy mnie
wyciągniesz z tej pustki na początek drogi
to przyjdzie tak cicho i niespodziewanie…