niechaj świat się maluje tak jak malował pan Chagall...
~ Marc Chagall
nie ma już tamtej ulicy z morwami
barwiącymi chodnik i usta na granatowy rzucik
niepamięci mgła przeleciała babim latem
nad zielonym dachem domu
wciąż widzę komin i smużkę olchowego dymu
widzę czerwone drzwi warzywniaka tam
bo tu ktoś wymienił na przezroczyste i nijakie
a płotek malowany w słoneczniki
na żelbetonowe straszydło
nie ma weterynarza który robił pedicure mojej papudze
i nie ma dzwoneczka na powitanie
a ja pamiętam chwilę
kiedy odeszli w jednym czasie do
błękitnego nieba dla skrzydlatych
a tutaj nic
prócz tamtej ciszy i zamiast
barwnego szyldu z arą i rudym kotem
wielkie Szalone nożyczki odzywają się na stole
wydumane panie i panowie w swych smutnych twarzach
szukają fachowego skrojenia
u zmęczonej pani krawcowej
a gdyby to dziś pan Chagall malował
czy miękkość barw byłaby taka ciepła i kolorowa
bo przecież tamten świat też był mniej barwny
i mniej spokojny tak jak ten teraz