złudzenie...
spoglądasz tam. szukasz zielonej kredki
by zarysować kreską oczy
niezmienny od lat błysk wiosny
wybiegasz. parasol jak łódka płynie
omijasz kałużę a może tylko dno
w brudnym okoleniu
zapewne nie utoniesz w jej łyżce
bo jesteś już tam gdy ubierasz sweter
poplamiony kawą. tył na przód
wsiadasz w tramwaj idący do góry szynami
i nie w tym rzecz że ludzie patrzą
wciąż chcesz chodzić w chmurach
i obcasami szpilek przebijać je
tak jak promień światła przebija sen