(Lem)oniada... barwne życie pana Lema
Stanisławie Hermanie Lemie. Niezwyciężony Wielki Pisarzu.
Kojarzony byłeś z przyszłością, kosmosem, nauką, futurologią, fizyką…
i oczywiście z tytułami książek „Solaris”, „Powrót z gwiazd” czy „Cyberiada"
Korzenie miałeś żydowskie, wychowywano cię po katolicku,
ale sam deklarowałeś, że jesteś ateistą.
Nie lubiłeś sięgać do wspomnień i do pamiętnikarskich zabiegów
wokół własnej osoby.
Uważałeś za zbyteczne. „Wysoki zamek” był tego dowodem.
Studentem medycyny zostałeś we Lwowie, a w czasie zawieruchy wojennej
pracowałeś jako spawacz.
Gdy sowieci zabrali miasto, przyjechałeś do Krakowa,
gdzie kontynuowałeś medycynę. Nigdy nie praktykowałeś jako lekarz.
Od tamtej pory Kraków był twoim punktem odniesienia w życiu zawodowym i prywatnym.
To po ulicach tego miasta jeździłeś licznymi samochodami,
a w cukierni hotelu Cracovia zaopatrywałeś się w ulubione słodycze.
Tutaj też, siedemdziesiąt lat temu wydawnictwo „Czytelnik”
wydało twoją powieść fantastycznonaukową „Astronauci”.
Pojawienie się jej zapoczątkowało erę gatunku science fiction w Polsce.
Dziś nikt nie wyobraża sobie nie tylko polskiej,
lecz także światowej fantastyki bez ciebie.
Tworzyłeś zabawne neologizmy o swoich kotach i psach,
które przynosiły do domu pchły, stwierdzałeś:
„A tu miłość, buddyzm, Zen i ogólny humanitaryzm zakazują mordowancji".
Tak więc zwierzęta szczęśliwie cieszyły się życiem.
Bywałeś niezadowolony z tego, co pisałeś. Wiele tekstów wyrzucałeś lub nie kończyłeś.
Podpalane przez żonę, płonęły w ogrodzie niedokończone rękopisy czy maszynopisy.
Uważałeś, że powieść „Powrót z gwiazd” była przesłodzona stylistycznie.
Natomiast „Astronauci” nieudaną próbą młodości,
zaś „Opowieści pilota Pirxa” zbyt zakręcone technicznie.
„Siedziałem nad tym jak nad skomplikowanym zegarkiem”.
Rozumiałeś ludzi i wiarę w różne niewyjaśnione do końca historie.
Jednak sam byłeś nastawiony sceptycznie do tej tezy.
Zostałeś genialnym pisarzem obdarzonym świetnymi pomysłami. Wizjonerem.
Krążyłeś „międzygalaktykami" z misją odnalezienia form egzystencji we Wszechświecie.
„Jednej minuty ludzkości”
Przewidziałeś tablety, smartfony, audiobooki i czytniki.
W „Obłoku Magellana” pisałeś:
„Trion może magazynować obrazy świetlne, a więc podobizny stronic książkowych,
fotografie, mapy, obrazy, wykresy czy tablice, jednym słowem wszystko,
co można przedstawić w sposób dostępny odczytaniu wzrokiem.
Trion może magazynować równie łatwo dźwięki, a więc głos ludzki, jak i muzykę".
Całkiem przydatny dzisiaj ten trion, zmienił tylko nazwę na pendrive.
Dożyłeś panie Lemie do lat, kiedy twoje pomysły stały się elementem rzeczywistości.
Byłeś zaskoczony, ale też zaniepokojony.
Zdawałeś sobie sprawę, że nowe technologie nie będą służyć tylko dobru człowieka.
„Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”.
Pochowano cię na Salwatorze.
Na płycie codziennie płonie znicz, czasem leżą kwiaty i zgodnie z tradycją żydowską - kamyki.
Za siedem dni mija piętnaście lat od twojej śmierci,
a we wrześniu będziemy obchodzić stulecie przyjścia na świat „astronauty" z Krakowa.
Dziś można, czytając ciebie zadać sobie pytanie, czym nas jeszcze zaskoczysz,
jakim proroctwem?
Tomasz Lem „Awantury na tle powszechnego ciążenia"
Wojciech Orliński „Co to są sepulki?"