Sto słówek... Wieczny outsider (16)
Trauma zakodowana od dziecka tkwiła w nim jak nóż w wodzie:
— Śmierć innych, jedyny sposób na ucieczkę — powtarzała mama małemu chłopcu.
Szybciej! Zgrzyt. Cisza. Ból.
Trzysta kilo miażdżyło kolana. Wziął głęboki oddech. Opary bajury wniknęły do płuc. Niewidzialna chmura kwasowa, żrąca gardło i tchawicę. Zakasłał. Musiał się wyswobodzić. Zamknął oczy, rozluźnił mięśnie, i pchnął z całej siły. Maszyna nie drgnęła. Nie poddawał się. Przy którymś podejściu, zobaczył w ciemności światełko. Świetlik?
Zrozumiał. Nozdrza zaczęły drżeć. Wyczuły zapach niebezpieczeństwa.
— Kto tu jest?
Bezgłos. Tylko żarząca końcówka papierosa w ustach cienia… Do widzenia do jutra.