morze
obmywa twoje stopy
jest mu wszystko jedno
kim jesteś co zrobiłeś
o czym śniłeś w tym miejscu
dwadzieścia lat temu i
dlaczego to się nie spełniło
pieszczota fal jak śmierć
jest dla każdego
tak samo wzorowy horyzont
z bezdni myślokształtów
wyławiasz co słyszysz
napełniasz oczy ogromem
jak czarę świadka winem
możesz wykrzyczeć co boli
pragnąć stąpać po grzywach
kąpać się w wodach płodowych
nic to nie zmienia
w sedno
człowiek nie raz chciał je posiąść
sterem podróżą siłą woli
czy masz znaczenie - obserwator?
splot zmysłów i słów
zaklinacz wspomnień
nie masz
jesteś jedynie dla przetrwania
być może zapamiętają cię
następni tylko z potrzeby
by też przetrwać
dla siebie nie dla ciebie
zamienią cię w szkielet
inspiracji modlitwy
kochania obwiniania
to wszystko
nic
stój na brzegu - przed tobą
właściwy układ odniesienia
bez złudzeń bez idei
bez ciężaru roli
możesz poczuć się wolny
teraz
z perspektywy morza nie różnisz się
niczym od piasku drobinki
muszli resztek sieci
całowanej pianą nieżywej biedronki
zgiełkliwych mew stada
dopiero gdy to pojmiesz
masz szansę się stawać