droga nad przepaścią
droga przede mną
stawała się wyboistym
szlakiem nad przepaścią
utraconych nadziei
tam życie gubiło sens
ze śmiercią obmyślało plan
oplatając jutowy sznur
wokół rozdrapanej szyi
drżący podbródek
odmierzał czas
do orzeczenia wyroku
wstrzymywałem oddech
nasłuchując zewsząd
zbliżających się
twoich kroków
wszystko mogłoby
jeszcze trwać
gdyby każdy grzech
uwolnić od ciężaru winy
z której czerpano miód
z dziurawego dzbana
na pokuszenie szatana
pijącego za zdrowie
starszych panów
czekających w kolejce
do ośrodka cierpień
w Nowej Galilejce