MIĘDZY WSTYDEM A NATURĄ
delikatna potrzeba
co rośnie w brzuchu jak bańka
dziecko płacze, bo czuje to samo
ale nie zna jeszcze słów
które układają się w wymówki
muszę się załatwić
kultura wymaga, bym nie mówił wprost
więc idę się odlać
ale przecież to tylko ciało
znów upomina się o swoje, raz po raz
kroki na ulicy
pociąg w drodze
trzymanie się w granicach przyzwoitości
to balans między naturą a konwenansem
gdzieś między potrzebą
a wstydem zbyt bliskim do wypowiedzenia
w końcu nie ma znaczenia
czy to chamskie, czy subtelne –
wszystko kończy się tak samo:
ulgą
gdy ciało przypomina, że jest domem
który czasem trzeba opuścić
choćby na chwilę